W czwartek 20 kwietnia 2017 r. Chór i Orkiestra Smyczkowa AGH „Con Fuoco” wyruszyli w już drugą w tym roku zagraniczną trasę koncertową. Tym razem swe kroki skierowaliśmy za wschodnią granicę – do Lwowa. To właśnie z tego pięknego miasta pochodzi jedna z naszych chórzystek – Ania Kozak – która śpiewa również w Chórze Politechniki Lwowskiej „Gaudeamus”. Dzięki niej mogliśmy podjąć współpracę z miejscowym zespołem i odwiedzić „Rzym Wschodu”, z czego ogromnie się ucieszyliśmy.
Na miejscu pojawiliśmy się pierwszego dnia wieczorem, gdzie powitał nas dyrygent lwowskiego chóru Roman Machyshyn. Koniec dnia poświęciliśmy na pierwszy spacer po mieście i kolację po długiej i wyczerpującej podróży.
Piątek rozpoczęliśmy od spotkania z Rektorem Politechniki Lwowskiej w pięknej zabytkowej auli udekorowanej dziełami Jana Matejki. Resztę dnia przeznaczyliśmy na zwiedzanie miasta, by wieczorem dać koncert w pięknej sali koncertowej nieopodal wspomnianej uczelni. Nasz występ składał się z dwóch części – klasycznej i rozrywkowej, podzielonej poruszającym koncertem organowym „Crucifixion” Marcela Dupre wykonanym przez naszego akompaniatora Piotra Piątka. Chór zaprezentował licznej publiczności szeroką gamę utworów; od „Stand by Me” w aranżacji Maca Huffa po „Veni Creator Spiritus” Sergeya Pleschaka. Orkiestra smyczkowa przedstawiła między innymi „Palladio” Jenkinsa i „Asturias” Isaaca Albeniza wykonane razem z Piotrem Piątkiem przy fortepianie.
Jak mamy w zwyczaju, swój koncert zakończyliśmy – ku uciesze zgromadzonej publiczności – wykonaniem piosenki-niespodzianki w języku ukraińskim. „Czerwona ruta” to jedna z najbardziej popularnych ukraińskich piosenek, kalibru „Szła dzieweczka do laseczka” w Polsce, dlatego nasze wykonanie spotkało się z ogromnym entuzjazmem osób na widowni. Na ich twarzach zajaśniał szeroki uśmiech, w oczach niektórych pojawiły się nawet łzy wzruszenia. Klaskanie w rytm, podśpiewywanie razem z nami i owacje na stojąco były wspaniałą nagrodą za godziny prób przygotowujących nas do tego koncertu i powodem do bisowania, co zawsze chętnie robimy.
Sobota powitała nas deszczem i nieco przykrą wiadomością od chóru Gaudeamus: planowany na sobotę koncert miał być plenerowy i jest niemożliwy do zrealizowania w deszczu. O ile humory i chęć śpiewu dopisywały, musieliśmy przyznać im rację – nieprzyjemna pogoda na klasycznym koncercie plenerowym oznacza zniszczone stroje, zniszczone nuty oraz pustą widownię. Dlatego też już od rana wzięliśmy się za zwiedzanie Lwowa.
Naturalnym pierwszym przystankiem był Cmentarz Orląt Lwowskich. Mimo swojej prostoty wywołał na wielu z nas piorunujące wrażenie, któremu towarzyszyły często łzy wzruszenia. Był on powodem wielu rozmów na temat patriotyzmu, poświęcenia i odwagi młodych ludzi tamtego pokolenia.
Potem podzieliliśmy się na mniejsze grupy, z których każda zwiedzała Lwów osobno. Opowieściami o tym, co zobaczyliśmy i gdzie byliśmy dzieliliśmy się na przyjęciu, które zorganizowali dla nas chórzyści z Gaudeamus i musimy przyznać, że jeżeli uważaliśmy siebie za gościnnych, to trzeba by się nad tym jeszcze raz zastanowić. Zagrali dla nas na wejście marsza, uczyli ukraińskich pieśni, do grania których przyłączył się nasz altowiolista Grzegorz i skrzypek Karol. Ale najważniejsza była nasza integracja, rozmowy i poznawanie się nawzajem. Kiedy trzeba było się rozejść, wykonaliśmy razem z gospodarzami, pod batutą sztafety dyrygentów, „Szczedryk” i mimo że mieliśmy kwiecień nikt nie przejmował się tym, że to kolęda.
W niedzielę rano część z nas poszła pozwiedzać przepiękną Operę Lwowską. Gmach, którego budowę zleciła austriacka władza, zachwycił nas przepychem, piękną architekturą i mistrzowskim wykonaniem każdego maleńkiego detalu – od tematycznych dzieł malarskich, przez ramy wielkich luster i samą scenę aż po pozłacane barierki w głównym holu. W salach słychać było strojenie się orkiestry i wielkich wokalistów z czasów minionych, echo głosu których wciąż rozbrzmiewało w majestatycznych salach Opery.
Ukrainę pożegnaliśmy koncertem w Bazylice archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Najpierw chór zapewnił oprawę mszy świętej prowadzonej całkiem przypadkiem po angielsku z afrykańskim śpiewem przy elementach stałych. Puryści kręcili głowami na tak eklektyczne połączenie, ale jedno jest pewne: tak ciekawej mszy większość z nas nigdy nie doświadczyła. Po błogosławieństwie zaczęliśmy koncert muzyki sakralnej. Chór zaprezentował klasyczny repertuar, zaczynając od „Kyrie” Piotra Jańczaka i kontynuując między innymi utworami „The Ground” z Sunrise Mass Oli Gjeilo i „For the Beauty of the Earth” Johna Ruttera. Koncert zakończył się wykonaniem „Lux Aeterna” Steve’a Dobrogosza razem z orkiestrą smyczkową i akompaniamentem Piotra Piątka.
Zaraz po koncercie przyszedł czas na deszczowe pożegnanie z chórem Gaudeamus, który to odprowadził nas do autobusu i zaśpiewał na pożegnanie. Widzimy się już niedługo, bo pod koniec maja zespół z Lwowa przyjedzie w odwiedziny do nas. Już teraz zapraszamy na koncert 27 V o godzinie 18.30 w A0!